środa, 21 sierpnia 2013

Prolog

 "Więcej, tych słów, przez które cierpię..."

- Wstawaj! - ze snu wybudził mnie ostry krzyk brata. - Dlaczego ja zawsze muszę się kur*a przez ciebie spóźniać? - rzucił we mnie poduszką, a ja wolałam dłużej się z nim nie droczyć, bo dobrze wiedziałam, jaki potrafi być. Chciałam coś dodać, chciałam powiedzieć, że przecież potrafię sama o siebie zadbać, że w wieku 23 lat mogę mieszkać sama, ale zawsze, kiedy mu to uświadamiałam popadał w szał. Tak naprawdę on potrzebował mnie bardziej, niż ja jego. Od kiedy matka wyjechała do Włoch nie ma z nami żadnego kontaktu. Z ojcem nawet nie chcemy go utrzymywać. Niby żyje nam się genialnie. Endrju zarabia tyle pieniędzy, że spokojnie mógłby utrzymać jeszcze dwie osoby. Ja jednak nie chciałam tak żyć. Chciałam pracować, a nie jeździć z bratem na wszystkie mecze, nie chciałam przeszkadzać mu w imprezach z kumplami. Nienawidziłam go za to, że miał tak podły charakter. Kiedy mu tylko coś nie pasowało załatwiał wszystko krzykiem. Z czasem wyrosłam już z tego droczenia się z nim i jest już trochę lepiej, ale nigdy nie pozwolił mi żyć, tak jak chciałam. Myśli, że dobrze robi, mając mnie pod swoją opieką. Ja myślę, że on po prostu się boi. Boi się samotności. Tylko, że on nie ma czego się bać. Zawsze był tym lepszym, tym starszym, był ślicznym dzieciakiem, a ja? Ja zawsze byłam z tyłu. Może to też przez to, tak strasznie go nienawidziłam. Był, jest i będzie lepszy ode mnie. A ja nie potrafię się z tym pogodzić...
- Jula, nie mam czasu, na te twoje poje*ane zabawy! Nawet nie próbuj mnie bardziej wkurwiać! - uderzył pięścią w drzwi. Mnie jeszcze nigdy nie uderzył i myślę, że tego nie zrobi. Nie jest aż taki podły. Prędzej zrobiłby krzywdę sobie.
Powoli podniosłam się z łóżka i poszłam do łazienki. Odpuściłam sobie śniadanie, żeby już nie denerwować brata. Przejrzałam torbę, której zawartość wrzucam tylko do pralki, po czym ponownie zabieram ze sobą na wyjazdy. Klubowy autobus zatrąbił już któryś raz z rzędu, ale dobrze wiedzieli, że biorąc kobietę na mecze będą musieli się z tym liczyć.
Ruszyłam w stronę pojazdu, do którego z całej siły wepchnął mnie jeszcze Andrzej.
- Hej, spokojnie, mamy jeszcze sporo czasu. - powiedział radośnie prezes Skry.
- Czas to może i mamy, ale nie dopuszczę, żebyśmy musieli czekać, aż ona spokojnie zje sobie śniadanko. - ironicznie syknął w moją stronę i usiadł z kolegami. Kiedy tam siadał stawał się zupełnie innym człowiekiem. Z nimi rozmawiał inaczej. Tak łagodnie. Zazdrościłam im tego i w pewnym sensie też nie mogłam im tego wybaczyć. To był w końcu mój brat. Co z tego, że z podłym charakterem, co z tego, że się nienawidziliśmy? Przecież oboje siebie potrzebowaliśmy. To obiecaliśmy matce, kiedy wyjeżdżała.
- Kur*a! Będziesz tak stała na środku autobusu, czy usiądziesz?! - ponowne syknięcie w moją stronę. Jak posłuszny pies usiadłam na najbliższym fotelu.
- Odpuść jej trochę. - powiedział cicho Karol Kłos, najlepszy przyjaciel Andrzeja.
- Możemy o tym nie gadać? Nie po to wyrywam się z domu, żeby teraz o nim jeszcze rozmawiać. - sucho uśmiechnął się do kumpla.
Każde słowo, które Endrju kierował do mnie było pełne nienawiści, złości i żalu. Każde słowo bolało tak samo, a on nie potrafił tego zrozumieć. Nie rozumiał, że mnie rani...
________________________________________________________________________
Cześć Miśki! :3
Tak to mniej więcej będzie wyglądać. :D Mam nadzieję, że nie jest aż takie złe i będzie ktoś to czytał :>
Pozdrawiam, Frytka.♥

PS. Czytasz -> Komentujesz -> Motywujesz.

wtorek, 13 sierpnia 2013

Witajcie :]

Taak, to znowu ja, autorka bloga "Rób to, co kochasz". Miałam już nie pisać więcej blogów, ale naszła mnie taka dzika myśl i chęć napisania kolejnego :D Nie wiem, ile wytrzymam, ale mam nadzieję, że dość długo. Ci, którzy czytali moje poprzednie opowiadanie zapewne wiedzą, jak wygląda u mnie długość rozdziałów oraz terminy ich dodawania :>
Obawiam się tylko, że temat jest już trochę oklepany, ale ocenicie to w prologu i zdecydujecie, czy ma sens dalej to ciągnąć :)
W tym blogu nie będę skupiała się na zabawnych dialogach, tak jak to miałam w zwyczaju, chociaż nie jestem pewna, czy ta decyzja pozostanie do końca ;D
Czytajcie, komentujcie, obserwujcie, i co tam jeszcze chcecie.
Pozdrawiam. Frytka.♥